Pieczone nori

Czas na kolejny eksperyment z gatunku "nie kupuj - zrób to sama". Tym razem pieczone wodorosty nori.

Składniki:
nori w płatach (takie używane do zawijania sushi)
oliwa
przyprawy - wedle uznania, choć nie są wcale konieczne

Wykonanie:
Płat nori ułożyłam na dużym talerzu błyszczącą stroną do góry. Posmarowałam całość odrobiną oliwy (jeśli nie ma się pędzla do tego, można smarować palcami) i posypałam przyprawami.


Wsadziłam tak przygotowany płat do piekarnika nagrzanego do 180°C i piekłam kilka minut, do momentu, kiedy nori nabrało cieplejszego zielonego koloru (nie da się raczej przegapić tej zmiany). Na pierwszy ogień poszedł czosnek i cząber - był to błąd, bo cząber sfajczył się szybko na węgiel i niestety część upieczonego płata nadawała się przez to do wyrzucenia. Na drugi ogień poszedł sam czosnek granulowany - i tu już wyszło pycha :) Najbardziej chyba smakuje mi wersja z samą oliwą lub z oliwą i odrobiną soli. Pokombinuję w przyszłości jaki dokładnie jest skład posypki kupnych chipsów o smaku kimchi i spróbuję takie odtworzyć w domu.
Taki upieczony płat najlepiej pociąć nożyczkami na kawałki rozmiaru chipsów, można je potem (podobno) chomikować w szczelnie zamkniętym pudełku przez parę dni. Jak uda mi się nie zjeść wszystkiego od razu po upieczeniu to sprawdzę jak z chrupkością chipsów po jakimś czasie.

A, i bardzo smaczne jest, jak już takiego upieczonego wodorosta muśnie się odrobiną oleju sezamowego. Mniam.


Sucha

Komentarze