Zupa chińska z kurczakiem

Dzisiaj obiecana zupa chińska, której pierwotny przepis dopracowałam po swojemu. Stopień trudności prawie żaden a i nie trzeba się zbytnio przy tym narobić.
Przedstawiona wersja bazuje na filetach z kurczaka, ale robiłam też wersję z łososiem zamiast kury i też wyszło super. Nie podaję dokładnych ilości poszczególnych składników, bo zawsze tę zupę robię "na oko", żonglując składnikami w zależności od zawartości lodówki/zamrażalnika oraz rozmiaru użytego gara.

Składniki:
obowiązkowo
filety z kurczaka (lub surowy łosoś, z którym postępuje się tak samo jak z kurczakiem)
mieszanka chińska (mrożonka)
przyprawa do dań chińskich (w wersji na turbolenia można sobie pozwolić na takiego gotowca, ja dobieram przyprawy sama, poniżej dołączę skład mojej domowej "przyprawy chińskiej")
skrobia ziemniaczana/agar (do zagęszczania)
oliwa

opcjonalnie
mrożona fasolka szparagowa lub inne mrożone warzywa jakie akurat są pod ręką
świeże warzywa - można dorzucić różyczki brokuła, kalafiora, czy brukselkę, ogólnie ogranicza mnie tylko fantazja tutaj (no i stan zapasów)
kiełki do smażenia - są sprzedawane jako gotowe mieszanki kilku rodzajów kiełków, idealne do dań z woka itp.
sos sojowy
słodki sos chili
makaron sojowy/ryżowy/z fasoli mung/inny "orientalny"

Wykonanie:
Z racji braku czasu i obawy, że zanim zabiorę się za gotowanie kupione filety z kurczaka wyjdą mi o własnych siłach z lodówki, opłukane piersi (te z kurczaka) wsadziłam do miski, zasypałam przyprawami i podlałam odrobiną sosu sojowego po czym wstawiłam do lodówki z założeniem, że w ciągu doby zrobię z tego zupę. Tutaj można zastosować tę gotową przyprawę do dań chińskich, albo można zmontować ją samodzielnie. W skład pierwszego rzutu przypraw w tym przypadku weszły:
- suszona cebula
- pieprz syczuański
- lubczyk
- kolendra
- cząber
- czosnek granulowany


Tak okrojony skład przypraw to wina tylko braku czasu i chęci zabezpieczenia na szybko mięsa przed zepsuciem. W pełnej wersji domowej mieszanki przypraw wchodzą jeszcze:
- gałka muszkatołowa
- kmin rzymski - dużo i na świeżo starty w moździerzu
- imbir w proszku

Dobra, to jedziemy dalej z koksem. Korzystając z wolnego piątkowego wieczoru wyciągnęłam kurczaka z lodówki i pokroiłam go w kostkę. Jako że ostatnio w kuchni jestem bardziej leniem niż francuskim pieskiem, nie bawiłam się w odkrawanie jakichś "żyłek" czy tym podobnych, tylko pokroiłam jak leci.



Do tak przygotowanego kurczaka dolałam oliwy oraz dosypałam resztę przygotowanych przypraw. Miałam ochotę na lekko pikantne klimaty, więc dodałam też trochę słodkiego sosu chili (ten, który dzisiaj wykończyłam ma w składzie cukier, ale myślę, że bez problemu powinno się znaleźć podobny sos niesłodzony, lub zastąpić go papryką w płatkach). Wymieszałam wszystko i wrzuciłam do garnka.


Smażyłam chwilę, do momentu aż mięso lekko się zetnie. Potem dolałam do garnka wody i dosypałam mrożone warzywa. Na 6 litrów gotowej zupy wykorzystałam dwa duże filety z kurczaka, dwa opakowania mrożonych chińskich warzyw, 3 garści mrożonej zielonej fasolki szparagowej i trochę mrożonej kukurydzy. Tak, kukurydza jest be, ale ją uwielbiam i jeszcze się tego nie wstydzę. Oczywiście zupa nic nie traci jak się bazuje wyłącznie na paleo warzywach :) Jeśli dodaję świeże warzywa, to czekam z tym ok. 5 minut po wsypaniu mrożonek. Jeśli dodaję kiełki (dzisiaj sobie o nich przypomniałam jak zupa już była gotowa), to najpierw podsmażam je chwilę na patelni z odrobiną oliwy i dorzucam potem do garnka.


Pozwoliłam całości bulgotać sobie przez jakieś pół godziny. Potem sprawdziłam, czy nie trzeba sypnąć więcej przypraw czy sosu chili (zupa nie była ani trochę "lurowata" ale wlałam jeszcze resztkę sosu chili jaki zalegał mi w lodówce).
Na koniec zagęściłam zupę skrobią ziemniaczaną. Dwie łyżki stołowe skrobi wymieszałam z odrobiną zimnej wody i wlałam do garnka cały czas mieszając. Idealna konsystencja zupy przypomina trochę rzadki kisiel. Brzmi może obleśnie, ale w ten sposób bardziej przypomina dania z chińskich knajpek (jak się dowiedziałam, skrobia jest bardzo często wykorzystywana jako zagęszczacz do zup czy sosów w kuchni dalekowschodniej).
Zamiast skrobi, w duchu paleo, można też użyć agaru - dawkowanie całkowicie "na oko", ale też świetnie się sprawdza taki zagęszczacz.

Gotowa zupa smakuje wybornie solo, jak i z jakimś makaronem "azjatyckim".


Sucha


Komentarze