Śmiesznie prosty chleb gryczany

Jako że przeprowadziłam już dwa udane testy gryczanego chleba, najwyższy czas się podzielić przepisem :)
Sposób wykonania prosty jak konstrukcja cepa, a jedyny minus to fakt, że od przygotowania składników do wszamania świeżo upieczonej kromki z masłem mija mniej więcej doba.
Bazowałam na tym przepisie, ale po bodaj czterech nie do końca udanych podejściach (było smaczne itp, ale jakoś się nie mogłam wstrzelić w dobre wypieczenie spodu i boków) postanowiłam sobie pomóc i trochę "pooszukiwać" z dodatkami :D Moooooże jeszcze spróbuję podziałać na oryginalnym przepisie, ale ani razu mi nie wyrosła masa w foremce przed pieczeniem, więc się trochę focham.

Składniki:
400g kaszy gryczanej niepalonej
3 łyżeczki soli
2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżka octu jabłkowego
woda

Wykonanie:
Najlepiej zacząć wieczorem, żeby następnego dnia na spokojnie wieczorem sobie piec. Kaszę wsypuję do miski i zalewam wodą, na początek tak żeby woda przykryła kaszę z małym zapasem. Nie trzeba aptecznej precyzji, bo po krótkim czasie i tak trzeba wody dolać bo kasza ją wchłonie. Najważniejsze jest to, żeby kasza znajdowała się tuż pod powierzchnią wody, kiedy zostawimy całość na noc. Rano można sprawdzić, czy nie potrzebna jest dolewka wody, pomieszać i zapomnieć na resztę dnia.

Wieczorem można zauważyć kiełki (szukałam info czy mnie nie zabiją, ale chyba są nieszkodliwe :D) a woda w misce będzie wyraźnie glutowata. Teraz można zacząć właściwe pieczenie.

Do miski dosypać sól i sodę, wymieszać i jazda do blendera.

 
Tak wygląda przed miksowaniem

Jak ktoś ma malakser to szybciej pójdzie, ja zanim wyłowiłam malakser z piwnicy musiałam partiami blendować w blenderze kielichowym (ręcznego nie polecam, tylko się urypać można). Konsystencja końcowa ma być taka, że ziarna kaszy nie są w całości wyczuwalne, ale też nie jest to zbyt gładka masa.

Mniej więcej takie coś ma wyjść

Jak już mamy całego glutka rozdrobnionego, dokładamy ocet, dokładnie mieszamy, wylewamy całość do wyłożonej papierem do pieczenia keksówki i ładujemy do piekarnika (200°C, grzanie góra-dół, bez termoobiegu). Piecze się to około godziny, klasycznie sprawdzałam drewnianym patyczkiem czy w środku się już nic nie lepi. Po upieczeniu wyciągnąć z piekarnika, wyciągnąć z foremki i od razu odkleić papier i zostawić do wystygnięcia.


Jak widać na poniższym zdjęciu, chleb się nie rozwala w rękach i świetnie się sprawdza jako baza do tostów (choć całościowo nie wychodzi aż tak chrupiący jak klasyczna zapiekanka) i kanapek.


Sucha


Komentarze