Idealnie pachnące risotto

Przez przypadek wyszło mi ostatnio coś bardzo dobrego. Chciałam zrobić obiad bez mięsa, ale ze smakiem, miałam też nastrój na trochę orientu, ale bez dodawania pasty curry, która mi się ostatnio przejadła.

Wyszło coś, co zarówno na etapie gotowania, jak i później podgrzewania w pracy, urywało nos swoim zajebistym zapachem. W pracy musiałam oganiać się kijem od kolegów, którzy zawisali nad moim talerzem i próbowali się inhalować. Jeśli chodzi o smak - wyszedł wystarczająco intensywny jak na moje potrzeby, chociaż P, żądny wrażeń, dodawał do tego jeszcze harissę. Ale on prawie do wszystkiego dodaje harissę.


Składniki na bazę smakową (która wydaje mi się tu najważniejsza):
- główka czosnku
- 6cm kawałek imbiru
- średnia biała cebula
- średnia czerwona cebula
- 6 łyżek oliwy
- kieliszek białego wina

Składniki na zapychacze (które wydają mi się mniej ważne i pewnie można je swobodnie podmieniać na coś innego):
- ryż brązowy (naturalny, czy jak tam się nazywa; ten nieoczyszczony)
- opakowanie mrożonych brokułów
- puszka cieciorki

Przyprawy:
- sól
- pieprz czarny
- dużo świeżo mielonego pieprzu kolorowego


W garnku rozgrzewamy oliwę. Dodajemy czosnek i imbir (ja je po prostu zblendowałam na małe kawałeczki, jak ktoś ma wenę, to może przeciskać i ścierać na tarce). Podsmażamy. Następnie dodajemy cebulę (u mnie również zblendowana, sposób rozdrobnienia zostawiam wam, ale proponuję raczej na małe kawałeczki). Podsmażamy, mieszamy. Zalewamy kieliszkiem białego wina, i można rozpocząć inhalację nad garnkiem, tak obłędnie to pachnie.

Kiedy skończymy się inhalować dosypujemy ryż, dolewamy odpowiednią ilość wody (tak żeby ryż się ugotował, ale nie trzeba było niczego odlewać), solimy, pieprzymy, gotujemy.
Pod koniec gotowania dodajemy rozdrobnione brokuły. Tak, ja znowu blendowałam, nie nie był to dobry pomysł. Pasta brokułowa wygląda trochę obleśnie a smak się rozmywa. Brokuły już spokojnie "dojdą" z ryżem, można to tak z 5 minut podgotować razem i wystarczy.
Na koniec dorzuciłam opłukaną cieciorkę, tym razem bez blendowania bo już zmądrzałam.
Ugotowane rissotto, przed podaniem, posypywałam naprawdę solidną ilością świeżo zmielonego, kolorowego pieprzu. Jego zapach idealnie się komponuje z zapachem dania.


Komentarze