Pasta czekoladowa "Orientalny Książę"

Zaczęło się od tego, że rozpakowując wczoraj zakupy, między innymi suszone śliwki, odkryłam resztkę innych suszonych śliwek w szafce. Po wstępnych oględzinach okazały się nadawać tylko do jednego - wybijania szyb wrednym sąsiadkom. Jednak z racji tego, że jedna wredna sąsiadka mieszka nade mną, a druga pode mną, nie udało mi się uzyskać odpowiedniego kąta rzutu.

Musiałam więc wymyślić coś innego.


Wsadziłam te śliwki do kieliszka i zalałam wodą, licząc, że namokną i może wtedy będą się do czegoś nadawać. Po namyśle dorzuciłam dwie figi, również wysuszone na kamień, które znalazłam na dnie pudełka z bakaliami. Zaczęło mi się to układać w spójną całość, więc wzięłam drugi kieliszek i wsadziłam do niego kilka daktyli - tym razem świeżych i jeszcze jadalnych. Poszłam spać.
Rano wyciągnęłam wszystkie, już dość miękkie owoce, i zaczęłam je blendować. Wyszła z tego trochę sucha pasta, więc dolałam wody spod daktyli, której przezornie nie pozbyłam się wcześniej. Po dodaniu około 2-3 łyżek wody pasta zaczęła przypominać pastę. Spróbowaliśmy tego z P - było dobre, ale czegoś brakowało. Dorzuciłam więc dwie kopiate łyżeczki kakao, jeszcze jedną łyżkę wody spod daktyli i znowu zblendowałam.
Wyszła świetna, czekoladowo - bakaliowa pasta. Czuć śliwki, ale nie za bardzo, ja głównie czułam czekoladę. Zjedliśmy to z naleśnikami, polane pianką z mleka kokosowego.

To teraz konkrety:
- 10 suszonych śliwek
- 2 suszone figi
- 6 suszonych daktyli
- 2 kopiate łyżeczki kakao

Owoce wsadzić do jakiegoś pojemnika, najlepiej wąskiego i wysokiego, i zalać wodą. Chodzi o to, że one sporo do tej wody oddają, więc nie ma sensu robić rozrzedzonego bakaliowego kompotu, lepiej mieć tę wodę dość skoncentrowaną i użyć jej potem do rozrzedzenia pasty. Nie można też dać jej za mało, po pierwszych dwóch godzinach namaczania moje figi wystawały nad powierzchnię i musiałam dodać wody.
Zostawiamy owoce na całą noc (pewnie można by krócej, gdyby nie były tak dokładnie ususzone jak moje) a potem siup do blendera. Rozcieńczać wodą z namaczania, dodać 2 łyżeczki kakao. 
Jeść z rozsądkiem, bo pomimo tego, że nie dodałam żadnego cukru, to jest słodkie.

Komentarze