Frittata z boczkiem i serem pleśniowym (między innymi ;))

Już parę razy eksperymentowałam z frittatą w ramach urozmaicania śniadań na bazie jajek, za każdym razem wychodziło ok, ale brakowało tego "czegoś". Tym razem proces czyszczenia lodówki pozwolił mi niechcący zmajstrować najsmaczniejszą frittatę jaką jadłam :D
Początkowo było robione "na oko", ale że Krycha na oko to mi może domestosa nalać, to powtórzyłam dzisiaj proces, zwracając już uwagę na ilości składników i czas pieczenia :)

Składniki (na formę do tarty/frittaty o śr. 28cm - choć tu nie ma się co spinać, bo "placek" tu cienki wyszedł, mniejsza forma pewnie będzie lepsza, ale mniejszej nie mam):

- 4 jajka
- ok. 100 ml wody (tu się powinno używać mleka chyba, ale mleka nie miałam i było git)
-100g boczku w plastrach (parzony, pieczony, wędzony, dowolny)
- papryka czerwona - jedna duża lub dwie małe
- oliwki zielone drylowane - kilkanaście sztuk (użyłam oliwek czosnkowych)
- ok. 80g sera z niebieską/zieloną pleśnią (za pierwszym razem poszedł jakiś ą-ę ser, dość miękki i aromatyczny, pewnie najlepsza będzie gorgonzola lub coś podobnego, bo za drugim podejściem użyłam swojskiego lazura i on zbyt delikatny w smaku jest i się tak łatwo nie rozpuszcza przy pieczeniu)
- garść kukurydzy z puszki (można pominąć, ja musiałam zużyć jakoś kreatywnie żeby nie wyrzucić)
- pieprz

Przygotowanie:
Boczek pokroić w kostkę i podsmażyć lekko na suchej patelni, jak się zrumieni dorzucić do niego pokrojoną drobno paprykę (na takie krótkie paseczki najlepiej) i smażyć jeszcze chwilę aż papryka delikatnie zmięknie. Potem wyłożyć całość na formę do tarty (mam taką ceramiczną, ale bez niej można pewnie piec w normalnym żaroodpornym naczyniu, czy na patelni z wystawioną rączką za piekarnik (tak, czytałam o takich akrobacjach)). Jajka roztrzepać z wodą, dodać odrobinę pieprzu i wylać na boczek z papryką. Wysypać na to pokrojone w plasterki oliwki, kukurydzę i pokruszony ser. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C (góra-dół) na około 30 minut. Jest gotowe jak wierzch wyraźnie się zetnie i ser "bąbelkuje". Świeżo po upieczeniu nie nakłada się tego zbyt łatwo, ale jak lekko przestygnie (albo wystygnie) to już się kroi i nakłada bez problemów. Do szamania zarówno na ciepło, jak i na zimno. Można odgrzać w mikrofalówce, jeśli się ma taką możliwość.





Komentarze